Dlaczego
ten cholerny budzik się nie wyłącza? I kto, do diabła ustawił go
na siódmą i to w sobotę? Zabije Chrisa, jak nic go dzisiaj zabije.
Czarna
czupryna wychynęła spod kołdry i z wściekłością spojrzała na
powód swojej złości. Czarno-czerwony budzik drgał jakby w
konwulsjach i powoli zbliżał się do krawędzi stolika. Klara miała
nadzieję, że spadnie i się rozbije. Niestety, wiązałoby się to
z koniecznością zakupienia nowego. Z niechęcią złapała budzik w
ostatniej chwili i wyłączając go, odstawiła z powrotem na
miejsce.
Na
ponowne zaśnięcie nie miała co liczyć. Była już całkowicie
rozbudzona. Usiadła więc na łóżku po turecku i przeczesała
palcami włosy, po czym związała je w kucyk. Słońce zdążyło
już nagrzać podłogę, więc przejście do łazienki było całkiem
przyjemne. Wróciwszy do pokoju sięgnęła po szorty, które leżały
na krześle tak, jak je wczoraj rzuciła. Zaburczało jej w brzuchu.
Włożyła więc urocze, jej zdaniem, kapcie z prosiaczkami, które
dostała na zeszłe urodziny od Suzanne i poszła do kuchni.
Dom
był opustoszały. Nawet mama, która zwykle już przed siódmą
wstawała i szykowała śniadanie, jeszcze spała. Tak samo ten
bachor Chris. Miała zamiar jakoś się zemścić. Po chwili namysłu
w czarnej łepetynie zrodził się już złośliwy plan. Klara
uśmiechnęła się i otworzyła lodówkę. Jako, że leniem była
niesamowitym, nie chciało jej się robić śniadania, więc wyjęła
tylko serek byle odrobinę zagłuszyć głód i przeczekać do
śniadania. Usiadła na krześle przy oknie. Promienie słońca
przyjemnie ogrzewały prawą część jej twarzy. Boże jak się
cieszyła, że wreszcie skończyła szkołę. Przez kolejne dwa
miesiące miała zamiar tylko i wyłącznie odpoczywać. Może namówi
parę osób na wyjazd. Musiałaby znów zbajerować Bryana, żeby
wypożyczył swój domek nad jeziorem. Chłopak je jej z ręki, więc
z tym nie miałaby problemu. Kogo by tu zaprosić? Na pewno Jima i
Lacy, Tom też nie miałby nic przeciwko, Sunny i Christiana, może
Adam. Carter mówił, że wyjeżdża, ale nie mówił kiedy. Na pewno
zbierze się parę osób.
Planowanie
wyjazdu i ciepłe promienie złagodziły jej wojowniczy nastrój,
poprawiły humor i odprężyły umysł. Uwielbiała planować takie
zabawy. Przymknęła lekko oczy i oparła głowę o ścianę. Zaczęła
już lekko drzemać, kiedy dobrze znane jej kroki przywróciły ją
do rzeczywistości. Jej matka wparowała do kuchni niczym miniaturowe
tornado, któremu lepiej nie wchodzić w drogę gdy się rozpędzi.
-
Już wstałaś? - zapytała w przelocie.
-
Tak, dzięki Chrisowi. Był tak dobry i ustawił mi budzik na siódmą
- odparła Klara z przekąsem.
Matka
odrzuciła głowę do tyłu i zaśmiała się.
-
Porozmawiam z nim, żeby więcej tak nie robił - powiedziała, kiedy
przestała się śmiać, choć uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Przygotowując śniadanie, zaczęła cichutko nucić. Klara
mimowolnie uśmiechnęła się na to.
-
O której się zbieracie? - zagadnęła matka.
-
Umówiliśmy się na ósmą.
Lissa
spojrzała na córkę z uczuciem. W przeszłości istniało między
nimi wiele spięć, wynikających przede wszystkim z pretensji Klary,
kiedy ta nie mogła pogodzić się z odejściem ojca i rozwodem. To
był trudny czas dla nich obu. Ale przetrwały. W końcu zrozumiały, że zostały same i mogą liczyć tylko na siebie.
-
Moja córeczka kończy dzisiaj dwadzieścia lat. Boże, kiedy to
zleciało? - w jej głosie zabrzmiała tęsknota. Usta wygięły się
w leciutki uśmiech, kiedy wspominała dzieciństwo swojej jedynej
córki.
*
-
Może ta?
Suzanne
pokazała jej żółtą sukienkę na ramiączka. Klara spojrzała i
od razu się skrzywiła.
-
Absolutnie nie. Wyglądam w niej jak wielkanocny kurczak.
-
To dlaczego ją kupiłaś?
-
Nie kupiłam. Dostałam na zeszłe urodziny od babki. Ani razu jej
nie założyłam, jest okropna. Ale jak ci się podoba, możesz
wziąć. Tobie w tym bardziej do twarzy. Wezmę chyba tą - wskazała
na sukienkę, którą właśnie przymierzała. Czarną i obcisłą na
biuście, na delikatnych ramiączkach, a dalej białą,
rozkloszowaną, w jakieś abstrakcyjne, kolorowe wzory.
Suzanne
pokiwała głową.
-
Niezła. Płaski czy obcas?
-
Płaski, zamierzam dzisiaj się bawić. Gdzieś tu miałam te czarne
baleriny. Ach! Są - włożyła je na stopy i zmierzyła się
krytycznym wzrokiem w lustrze. W końcu aprobująco skinęła głową.
Odwróciła się do Suzanne.
-
A ty co wybrałaś?
-
Wypożyczę od ciebie tę fioletową. Jest świetna.
-
Nie ma sprawy. Zostało nam... godzina, odjąć dwadzieścia minut na
dojście, więc jeszcze czterdzieści minut - podeszła do komody,
nad którą wisiało lustro, a pod spodem wszystkie jej kosmetyki i
pudełeczko z biżuterią. Z tyłu za nią, Suzanne ubierała się i
mrucząc coś pod nosem, szukała butów. Choć Klara była wyższa o
kilka centymetrów, obie miały taki sam numer butów, co było
istnym zbawieniem dla obu. Później umalowały się nawzajem i
wyszły.
Na
miejsce dotarły szybciej niż się spodziewały. W knajpie było już
kilku znajomych. Wszyscy przywitali się z nimi i złożyli życzenia
Klarze. Dziewczyna odwzajemniała komplementy, dziękowała za
życzenia i prowadziła swobodne rozmowy. Czuła się jak ryba w
wodzie. Z każdą minutą ludzi przybywało. Przy stanowisku DJ'a
stanął Max. Zabawa zaczęła się rozkręcać. Słońce już
schowało się za horyzontem. Opuszczono więc rolety, zgaszono górne
światła, a zamiast nich zapalono kolorowe reflektory. Muzyka stała
się żywsza. Tańcząc, Klara co chwilę lądowała koło kogoś
innego. Bawiła się świetnie. W końcu jednak stopy zaczęły ją
boleć. Podeszła więc do baru i usiadła na stołku.
-
Co podać?
-
Mohito - odparła, uśmiechając się do barmana. Był całkiem
przystojny, więc kiedy wrócił z jej napojem, zagadnęła go.
-
Widzę cię tu po raz pierwszy. Od dawna tu pracujesz?
-
Od dwóch tygodni. Ja za to widziałem cię tu już parę razy, a z
twoją przyjaciółką nawet rozmawiałem - skinął w stronę
Suzanne, tańczącej akurat z Bryanem. Klara odnotowała w głowie,
żeby pogadać z nim w sprawie domku.
-
Nic dziwnego, że nas sobie nie przedstawiła. Ma brzydką cechę
chowania dla siebie osób... wartych poznania. Jestem Klara -
wyciągnęła dłoń nad barem, uśmiechając się do niego. Ujął
ją, śmiejąc się pod nosem.
-
Tony.
-
A więc, Tony, mieszkasz w naszym miasteczku? - zapytała.
-
Przyjechałem do rodziny na wakacje, dorabiam przy okazji.
-
Na całe wakacje?
-
Może nawet dłużej - puścił jej oko. - Chodzisz tutaj do szkoły?
-
Właśnie skończyłam. Na jesieni idę na studia.
-
Na tutejszy uniwersytet?
Pokręciła
głową.
-
Złożyłam papiery do dwóch i na razie czekam.
-
Ja studiuje na NYU.
Klara
podniosła brwi do góry.
-
Nowojorczyk? Nigdy bym nie zgadła.
-
Mieszkam tam dopiero odkąd poszedłem na studia. Zaraz wracam.
Klara
patrzyła za nim jak szedł obsłużyć jakąś parę. W tym czasie
usłyszała odsuwanie stołka i poczuła z boku czyjąś obecność.
Odwróciła lekko głowę. Obok niej usiadła kobieta. Trudno było
zidentyfikować jej wiek, mogła być przed trzydziestką i równie
dobrze po. Długie włosy miała bardzo, ale to bardzo jasne, prawie,
że białe. Oczy równie dziwne, jasnoniebieskie i przejrzyste, nawet
trochę nienaturalne. Jakby wyczuwając, że Klara jej się
przygląda, spojrzała na nią.
-
Ty jesteś Klara - rzekła niespodziewanie.
-
Tak - odparła. - W czym mogę pomóc?
Kobieta
uśmiechnęła się pobłażliwie.
-
To ja mogę ci pomóc - sięgnęła do torebki, po czym wyjęła z
niej malutki kartonik i wręczyła go czarnowłosej. - Zadzwoń gdy
się zdecydujesz.
Po
czym najzwyczajniej w świecie odeszła. Klara patrzyła jak
przechodzi przez klub, a ludzie mimowolnie robili jej miejsce, nawet
nie zdając sobie z tego sprawy. Przy wyjściu kobieta odwróciła
się jeszcze, skinęła jej głową i... zniknęła. Tak po prostu. W
jednej chwili stała przy drzwiach, a w drugiej już jej tam nie
było. Klara potrząsnęła głową. Gdyby nie kartonik z numerem
telefonu, mogłaby przysiąc, że całe to zajście było tylko
wytworem jej wyobraźni. Wciąż zastanawiała się nad nic
niemówiącymi słowami kobiety. Niby na co miałaby się zdecydować?
I dlaczego miałaby dzwonić do zupełnie obcej kobiety? Pokręciła
głową. To pewnie żart jednego z chłopaków.
-
Hej, jubilatko, czemu nie tańczysz? - Bryan stanął koło niej.
Klara mimowolnie schowała kartonik z numerem i uśmiechnęła się
do niego.
-
Też się nad tym zastanawiam - odparła, po czym zeskoczyła ze
stołka, złapała chłopaka za rękę i pociągnęła go na parkiet.
Szczerze powiedziawszy, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Ten już był publikowany dwa razy i chyba mi spowszedniał, bo nie czuję takich emocji jak przy publikacji zupełnie nowego tekstu. Jestem strasznie niecierpliwa, więc od razu wstawiłabym wszystko co już napisałam. Nie zrobię tego, ponieważ chcę, żeby notki były regularne. Wtedy w przypadku "zawieszki" czy nawału pracy mam już rozdziały ogarnięte i mogę odetchnąć spokojnie, że nie zostawię was bez rozdziału.
Ojej, ale się dzisiaj rozpisałam ^^ Robi się ze mnie straszna gaduła, jeśli znajdę słuchacza xD Nie zanudzam was więcej. Życzę wam wspaniałego weekendu i oby pogoda dopisała :)
EDIT: Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to oczywiście zapraszam do zakładki 'Informowani' bądź do klikania w Obserwowanych.
***
Hej :D A oto i rozdział pierwszy. W zasadzie, wiele się nie zmieniło, 90% tekstu jest taka sama jak w poprzedniej wersji. Jest to chyba jedyny taki rozdział, jako, że do Klary pasuje, jeśli mogę tak to ująć :) W każdym razie, następne rozdziały są już napisane na nowo, więc oczekujcie ich w kolejne piątki. Mam nadzieję, że rozdział w piątek będzie miłym rozpoczęciem weekendu xD Co wy na to? Szczerze powiedziawszy, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Ten już był publikowany dwa razy i chyba mi spowszedniał, bo nie czuję takich emocji jak przy publikacji zupełnie nowego tekstu. Jestem strasznie niecierpliwa, więc od razu wstawiłabym wszystko co już napisałam. Nie zrobię tego, ponieważ chcę, żeby notki były regularne. Wtedy w przypadku "zawieszki" czy nawału pracy mam już rozdziały ogarnięte i mogę odetchnąć spokojnie, że nie zostawię was bez rozdziału.
Ojej, ale się dzisiaj rozpisałam ^^ Robi się ze mnie straszna gaduła, jeśli znajdę słuchacza xD Nie zanudzam was więcej. Życzę wam wspaniałego weekendu i oby pogoda dopisała :)
EDIT: Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to oczywiście zapraszam do zakładki 'Informowani' bądź do klikania w Obserwowanych.