Uwaga!

piątek, 3 października 2014

II : Arytokratka

Charlie skończyła wreszcie ostatnie zajęcia przed obiadem. Następne miała dopiero za półtorej godziny. Wyjęła telefon i napisała do France. Miały spotkać się i pójść gdzieś razem, ale nie umówiły się w konkretnym miejscu. Chwilę później przyszedł zwrotny sms. Czekaj w parku, fontanna. Spóźnię się. Buziaki F. Charlie westchnęła, ale co miała zrobić. Przecież nie będzie jeść sama. Od uniwersytetu do parku było pięć minut drogi, więc już chwilę później siedziała na ławce przy fontannie.
Porządkowała właśnie notatki, kiedy zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i jej twarz od razu rozświetlił uśmiech. Odebrała.
- Witaj Gas. Myślałam właśnie o tobie.
- Charlie, kochanie. Jesteś jeszcze na uczelni?
- Mam przerwę. Potem jeszcze trzy godziny zajęć. A od szóstej jestem cała twoja - miała ochotę tańczyć. Jeszcze kilka godzin i będzie z Gaspardem. Nie chciał powiedzieć gdzie ją zabiera, ale wiedziała, że będzie to coś cudownego.
- Ja właśnie w tej sprawie, mon cheri. Nie będę mógł cię dzisiaj nigdzie zabrać. Blanchard wysłał mnie do klienta, to podobno coś niezwykle ważnego. Jestem właśnie w samolocie.
- W samolocie? - zabrakło jej tchu. Ten dzień... nie, ten weekend miał być najpiękniejszy, najlepszy ze wszystkich, a on jest w SAMOLOCIE? Nie mogła w to uwierzyć. Czekała odkąd tylko Gaspard powiedział jej, że szykuje dla niej coś specjalnego. Miała ochotę krzyczeć i przeklinać cały świat.
- Charlie? Wszystko w porządku? Obiecuję, że jak tylko wrócę, zabiorę cię i spędzimy razem nie weekend, a cały tydzień. Kochanie?
Musiała się wziąć w garść. Komuś takiemu jak ona nie przystoi być słabym. Była Lacrouix, musiała się opanować. Wzięła głębszy wdech.
- Oczywiście. Uważaj na siebie Gas i wracaj szybko - odparła pogodnie, po czym się rozłączyła. Gdyby nie to, że była w miejscu publicznym, roztrzaskałaby telefon! Zamknęła oczy, żeby się uspokoić. Nie była smutna, rozżalona ani zrozpaczona, że nie spędzą tego weekendu razem. Była wściekła! Jeżeli miałaby Gasparda teraz pod ręką, zamordowałaby go na miejscu. Zawsze wszystko psuł! Zawsze kiedy mieli zrobić coś razem, zrobić kolejny krok w swoim związku, jemu nagle coś wypadało. Nie wiedziała czy to naprawdę zbieg okoliczności czy wszystkie te "nagłe sytuacje" były dziełem samego Gas'a.
Gdzieś za sobą usłyszała kroki, które po chwili ucichły tuż obok niej.
- Radzę ci otworzyć oczy i się uspokoić - głos odezwał się tuż obok jej ucha. Miała zamiar odwrócić się i warknąć do kobiety, żeby pilnowała własnych spraw. Ale kiedy podniosła powieki, jej wzrok padł od razu na fontannę. Nie zdołała oderwać od niej wzroku. Woda, która leniwie wypływała z niej kiedy tam siadała, teraz była gwałtownie wypluwana. Spojrzała z przerażeniem wokoło, ale nikogo nie było w zasięgu wzroku. Nikogo, oprócz kobiety.
- Uspokój się - poradziła nieznajoma. Kiedy woda zaczęła bulgotać mocniej, zmarszczyła brwi. - Próbuję ci pomóc. Posłuchaj się, jeżeli nie chcesz stać się zaraz atrakcją numer jeden. Weź głęboki wdech. Dobrze. Jeszcze raz. Jeszcze raz. Dobrze.
Woda w fontannie wróciła do swojego normalnego stanu. Charlie też była już spokojniejsza. Ale wciąż niewiele brakowało aby wybuchła ponownie. Spojrzała na fontannę a potem na kobietę, która usiadła obok niej na ławce.
- Kim pani jest? - zapytała.
- Kimś, kto może ci pomóc opanować to - wskazała na fontannę.
- Skąd pani wiedziała...
- Wyobraź sobie, że nie jesteś wyjątkowa. Nie tylko ty masz dary.
Jej głowa delikatnie przechyliła się w stronę fontanny. Charlie poszła za tym ruchem. Woda płynąca w fontannie nagle przestała podlegać prawom fizyki. Zamiast spaść na dół, kilka sporych kropel oderwało się od strumienia wody i podleciało do nich. Tuż przed nimi zaczęły wykonywać dziwny taniec. To łączyły się ze sobą, to rozłączały. I tak w kółko.
- Jeśli będziesz zdecydowana, zadzwoń do mnie. Wyjaśnię ci nie tylko to - powiedziała, podając jej kartonik z numerem telefonu i jednym słowem Sara. Potem po prostu wstała i odeszła. Charlie wpatrywała się w jej plecy, póki nie zniknęła jej z pola widzenia, a potem wpatrywała się w kartonik i krople wody, które wciąż tańczyły przed jej oczami, uświadamiając, że na pewno nie był to sen. 

***
Hej wam :) Na początku krótka informacja. Wspominałam o zepsutym laptopie, aktualnie jest w naprawie i teoretycznie miał być do odebrania w środę, później się okazało, że jednak w weekend. Mam nadzieję, że już w sobotę go dostanę. Piszę o tym, ponieważ na początku tygodnia współpracy odmówił również domowy komputer, dlatego nie wiem, czy następny rozdział uda mi się opublikować. Z tym miałam wątpliwości. To taka informacja w razie czego, żebyście nie martwili się, że znów opuściłam bloga. Wierzcie mi, nie mam zamiaru ;)
Porzucamy temat, przez tydzień wiele się może jeszcze zmienić. Teraz rozdział. Krótki, bo krótki to fakt. Ale szczerze mówiąc, jestem z niego zadowolona, mimo wcześniejszych wątpliwości. Mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu :) 
W zeszłym tygodniu mieliśmy piękną pogodę weekendową, mam nadzieję, że w tym tygodniu też taka będzie. Życzę wam udanego wypoczynku :)